Kilka tygodni temu internet obiegła wieść, że w serwisie YouTube pojawił się kanał z tajemniczymi filmami, zawierającymi zniekształcone, trwające kilkanaście sekund fragmenty utworów rapowych ważnych dla rozwoju kariery Quebonafide. Fani błyskawicznie zaczęli tworzyć kolejne teorie na temat tego, co cała ta akcja ma oznaczać: czy to początek kampanii marketingowej na miarę tej do „Romantic Psycho”, czy nazwa nowej płyty to faktycznie „Ekliptyka”, czy pojawi się na niej utwór „Benz Dealer”? Ostatecznie okazało się, że całe przedsięwzięcie było skrupulatnie zaplanowaną akcją jednego z fanów, który nie spodziewał się, że całość nabierze takiego rozgłosu. Prawda jest taka, że powinien był się tego spodziewać, a takie jej przyjęcie świadczy przede wszystkim o tym, że po niecałym roku od premiery „Romantic Psycho” ludzie znów są głodni Quebonafide. Polski raper odebrał niedawno diamentowe odznaczenie za sprzedaż wspomnianego krążka, opublikował dwa fascynujące klipy i wszystko wskazuje na to, że nowe rzeczy są już bliżej niż dalej. Nowy album Quebo – jaki on właściwie może być?
Teen Kasia
Pierwsze wnioski możemy wyciągnąć na podstawie tego, co Quebonafide sugeruje w dwóch singlach, które opublikował w grudniu. Choć może być to na ten moment tylko gdybanie, należy pamiętać, że Que lubuje się w zostawianiu fanom bardzo wymownych sugestii. W pierwszym z singli, kontrowersyjnym „Teen Kasia”, pada wers „RP zaspokoiło głód”, który oczywiście można rozumieć dwojako: „Romantic Psycho” zaspokoiło głód fanów, a Rzeczpospolita Polska zaspokoiła głód Quebonafide. To jednak „dopiero meze”, czyli coś w rodzaju przystawki typowej dla kuchni greckiej, co oznacza, że fanów czeka więcej nowości od Quebonafide, a on sam, po zaspokojeniu głodu w obrębie naszego kraju, ostrzy sobie zęby na znacznie więcej. To bardzo wymowna zapowiedź, która może oznaczać nadejście albumu o niespotykanym jeszcze w polskim hip-hopie rozmachu. Niektórzy doszukują się większego sensu w wersu „najpierw Vegas, potem Oakland” – teoretycznie mogą to być tylko podróżnicze wspomnienia Que, ale fani wskazują, że z tego drugiego miasta pochodzi G-Eazy, z którym Quebonafide zrobił sobie swego czasu zdjęcie i który znany jest ze wspierania szczególnie perspektywicznych raperów. Taka współpraca ma jak najbardziej rację bytu, ale o tym, jak to wszystko wyjdzie w praktyce, dowiemy się najpewniej dopiero w okolicach premiery.
Matcha Latte
W porównaniu z ogromnie kontrowersyjnym i odważnym „Teen Kasia”, drugi singiel, „Matcha Latte” jest znacznie bardziej intymny i pokorny. Quebonafide rozlicza się w nim z demonami przeszłości i komentuje swoją postawę z czasów pandemii, zwracając uwagę na to, jak jego status majątkowy pozwolił mu tkwić miesiącami w pewnego rodzaju bańce, dzięki czemu nie dotyczyły go zupełnie troski i niepokoje społeczeństwa. Odnosi się też bezpośrednio do afery związanej z artystą z jego wytwórni, który ma historię przemocy wobec kobiet. Gdyby jednak chcieć wyciągnąć wnioski o całym albumie na podstawie tego utworu, można zwrócić uwagę tylko na dwa elementy: fakt, że bit do piosenki zrobił legendarny, francuski producent Onra, a także na gościnną zwrotkę Micka Jenkinsa, który zamyka utwór w wielkim stylu. To są naprawdę mocne kolaboracje dla koneserów hip-hopu, ale prawdziwie głośne nazwiska nadejdą najpewniej z czasem.
Galaktyka
Ostatniej wskazówki należy szukać, sięgając pamięcią aż o dwa lata wcześniej. To właśnie wtedy Quebonafide zapowiedział na swoim Facebooku płytę o nazwie „Galaktyka”. Choć powszechnie uważa się to za primaaprilisowy żart, należy pamiętać o tym, że „Egzotyka” też początkowo jawiła się jako żart z tendencji do nazywania albumów słowami na E. Bardzo możliwe zatem, że Quebonafide na najnowszej płycie faktycznie postanowi wybrać się w kosmos, stawiając na kosmiczne dla polskiego słuchacza kolaboracje. Jeśli ktoś ma w ogóle możliwość zrobienia projektu o takim rozmachu, to wyłącznie on. Quebo niejednokrotnie bowiem podnosił poprzeczkę polskiemu hip-hopowi i wszystko wskazuje na to, że zrobi to ponownie.